Czas płynie nie ubłagalnie. Nim ktokolwiek się spostrzegł, minął cały dzień, tydzień, rok... Całe życie... Nad tym nie można zapanować. Nikt jeszcze nie znalazł sposobu, na zatrzymanie czasu, bądź jego cofnięcie. Nikt, choć każdy tak bardzo by chciał...
***
Sama nie wie, jak dała się namówić, ale od dziś przez kolejne cztery dni sama będzie zajmowała się córkami Malików. Pierwszy raz zostaje z nimi sama na tak długo. Bardzo się boi, ale ma pozytywne nastawianie, w końcu to tylko dwójka małych dzieci, co one mogą takiego złego zrobić?
Laura i Filip o siódmej rano pożegnali się z córkami i wyjechali na urlop z okazji swojej pierwszej rocznicy. I że oni wytrzymują swoje humorki już od trzech lat... Ba! Od trzech to ich łączy coś więcej niż przyjaźń, a znają się już... och, kto by to zliczył...
Dzień zaczął się jak każdy inny. Ale nie był jak każdy inny...
Dzieci właśnie miały swoją przedpołudniową drzemkę, gdy do Diany zadzwonił telefon.
-/Halo?-/
-/Diana? Tutaj Asia. Spotkamy się w tym barze? Pamiętasz, Paweł.../-
Mówiła rozmarzona.
Przez ostatni tydzień tylko i wyłącznie mówiła o barmanie. Jak to on nie jest przystojny, jaki dowcipny i miły... Wszędzie tylko on.
-/Ale.../-
Zaczęła Diana.
-/Żadnego ale, przychodź szybko, ja zaraz tam będę.-/
Tak, łatwo jej mówić, ona nie ma na głowie dwójki dzieci. Chcąc nie chcąc, poszła na górę sprawdzić, czy dziewczynki już wstały.
Gdy weszła do pokoju, blondynki już nie spały. Mało tego! Były razem w jednym łóżeczku! A przecież kładła je osobno... Jak one to zrobiły?
Mniejsza, po kolei przygotowała swoje chrześnice do wyjścia i udała się w kierunku baru.
Już z daleka ujrzała Asię. Siedziała jak zwykle pięknie ubrana, uczesana i umalowana. Wyglądała imponująco.
-Cześć.
Powiedziała Diana siadając obok niej.
-A to co? Na coś dzieci wzięła?
Spytała się.
-Wiesz, próbowałam Ci powiedzieć, ale nie dałaś mi dojść do słowa...
Mówiła.
-Dobra, idź do Pawła! Powiedz mu, żeby tutaj przyszedł.
-Ja?!
Spytała zdziwiona.
-To ma być Twój facet, ty idź.
-Nie... Pomyśli, że się narzucam, nie chcę, żeby mnie źle odebrał. Ty idź.
-Aśka! Ty właśnie się narzucasz! Idź sama...
-Wstydzę się...
Powiedziała spuszczając wzrok.
-Niech Ci będzie! Pilnuj je.
Powiedziała i po wskazaniu na wózek weszła do środka pomieszczenia.
Jak zwykle panował tutaj spory ruch, chodź nie była takiego tłoku jak wieczorem. Fakt, jest sobotnie popołudnie, ludzie zaczną zbierać się w tym miejscu późnym wieczorem.
Po podejściu do baru nie ujrzała twarzy Pawła. Rozglądała się dłuższą chwilę, bez skutku.
-Podać coś?
Spytała barmanka stojąca przy ladzie.
-Dwa drinki z colą.,
Odpowiedziała.
Po chwili kobieta podała jej zamówienie.
-Przepraszam, mam jeszcze jedno pytanie. Nie wie Pani może, kiedy będzie tutaj Paweł? Ten inny barman...
Dodała.
Kobieta przez dłuższą chwilę patrzyła się na nią jak na idiotkę. Jej ciemne włosy zakrywały jej pół twarzy, ale i tak było widać jej zdziwienie.
-Paweł? Za godzinę zaczyna. Niedługo już powinien być.
Odpowiedziała.
-Okey, dziękuję.
Dodała i wróciła do przyjaciółki.
Po opowiedzeniu wszystkiego zajęły się wypatrywaniem nadchodzącego barmana.
***
Dochodziła dwudziesta. Pawła jak nie było, tak nie było, a Ola z Amelką coraz bardziej stawały się nieznośnie.
-Diana... Uspokój je jakoś...
Powiedziała Aśka, gdy bliźniaczki znów zaczęły "śpiewać".
-Co ja Ci na to poradzę?
Odpowiedziała poirytowana.
-Idę je uśpić, wrócę za chwilę.
Powiedziała i odeszła od stolika.
Wrocław to piękne miasto. Szczególnie wieczorami. Spacerowanie ulicami w Rynku i oglądanie starych, ale jakże pięknych budynków jest wspaniałe.
Kroczyła jedną z głównych ulic, zaraz obok fontanny, gdy zdała sobie sprawę, że dzieci już śpią. Było z nimi o tyle dobrze, że wystarczyły trzy minuty usypiania, a one już spały. Mogła wrócić do Asi.
-Diana!
Krzyknęła.
-Cicho idiotko!
Wyszeptała.
-Dopiero zasnęły!
Dodała.
-Sorry, ale Paweł przyszedł! Idź po coś do picia!
Dodała nadal krzycząc.
-Zamknij się i pilnuj ich.
Dodała i po odstawieniu wózka weszła znów do baru.
Paweł stał odwrócony do niej plecami, chyba robił jakieś zamówienie. Skąd poznała że to on? To proste. Jego szerokie ramiona i bujne włosy od razu zdradziły, że to on.
-Co proponujesz dwóm samotnym dziewczynom, które mają ochotę za odrobinę zabawy?
Spytała spokojnym głosem opierając się o blat baru.
Po wypowiedzeniu tych słów, Paweł automatycznie się odwrócił i spojrzała z uśmiechem na klientkę.
-Zależy, jak bardzo są samotne i jak bardzo potrzebują zabawy...
Odpowiedział odkładając szklankę.
-Załóżmy, że bardzo.
Odpowiedziała.
Stała pochylona nad barem. Jej ręce delikatnie leżały na blacie, a jej ciemne i kręcone włosy spoczywały na jej piersiach. Wyglądała bardzo atrakcyjnie.
-To w takim razie, proponuję siebie! Plus bitą śmietanę i truskawki.
Dodał patrząc się w jej oczy.
-Poproszę.
Odpowiedziała.
-Kończę o trzeciej.
-Wiesz gdzie mieszkam.
Dodała i puściła do niego oczko.
Sam nie wiedział, czy ma brać to na poważnie, czy nie... Wydawała się być taka wiarygodna.
-Nalej dwa drinki. Z sokiem ananasowym.
Powiedziała stojąc znów jak ona. Bez żadnych wyzywających póz.
-Robi się.
Odpowiedział uśmiechnięty i zabrał się za robienie drinków. Po chwili przysunął je obok brunetki.
Po zapłaceniu i wzięciu ich w dłoń dodała.
-Jak coś, stolik przed budynkiem.
Powiedziała i wróciła do przyjaciółki.
Barman był w niemałym zaskoczeniu. Ale jakże pozytywnym!
***
Asia od razu musiała wiedzieć wszystko o czym rozmawiali. Zawsze chce wiedzieć i mieć wszystko, a jak trzeba coś samemu załatwić, to jest do tego ostatnia. Taka już jest i się nie zmieni.
Panny Malik słodko spały, Diana z Asią rozmawiały i popijały kolejne drinki, po które cały czas chodziła Diana, księżyc coraz wyżej, gwiazd coraz więcej.
Dochodziła dwudziesta trzecia.
-Asia, ja już będę szła. Wiesz, dziewczynki... Sama sobie już poradzisz.
Powiedziała i wstała od stołu.
-Samą mnie zostawisz? Diana...
-Cicho siedź. Muszę iść. Do zobaczenia.
Powiedziała i po pocałowaniu przyjaciółki w policzek ruszyła w kierunku domu.
Asia została sama. Bardzo chciała, by coś między nią, a barmanem do czegoś doszło, ale bała się. W sumie, to jest czego?
Siedziała jeszcze przez chwilę nie wiedząc, czy podejść do niego, czy nie... Zaryzykowała. Przecież nic nie starci, może tylko zyskać.
Podeszła do baru. Gdy tylko go ujrzała, poczuła, że zrobiło jej się sucho w ustach. Nie mogła nic z siebie wydusić. Eh... Jak on na nią działa...
-Co podać?!
Wydawał się powtarzać po raz setny.
-Wódkę. Znaczy colę. Znaczy colę z wódką.
Dodała zakłopotana.
-Robi się.
Odpowiedział i nalał do szklanki kieliszek wódki i zalał colą.
-Proszę.
Wzięła szklankę do ręki i wypiła wszystko za jednym tchem.
-To samo raz jeszcze, tylko bez coli.
Powiedziała i odstawiła szklankę.
Nalał jej.
Znów wypiła za jednym tchem.
W ten sposób chciała dodać sobie odwagi, cóż udało się.
-Pamiętasz mnie?
Spytała po chyba trzecim głębszym z kolei.
-Asia, tak.
Dodał i robił zamówienie dla innej osoby.
-Dokładnie.
Odpowiedziała i usiadła przy barze.
-Podobam Ci się?
Wyleciała ni z tego ni z owego.
Widać było, że chłopak się zdziwił.
-Jesteś bardzo ładna, ale wybacz mam już kogoś.
Powiedział.
-Jasne, bo wszystkie są lepsze ode mnie. Już się przyzwyczaiłam. Jak coś Ci się nie uda, wiesz gdzie mieszkam. Pamiętasz? Już raz mnie odprowadzałeś, dziś możesz zrobić to samo.
Powiedziała i wypiła kolejnego kieliszka, po czym pocałowała barmana czule w usta.
Cóż, szybka była.
***
Była bardzo zmęczona.
Nie dość, że cały dzień biegała za dwójką dzieci, to jeszcze te kilka drinków całkiem zmiotło ją z powierzchni ziemi. Jak dobrze, że to łóżko jest tak blisko.
Po przespaniu kilku godzin usłyszała dzwonek u drzwi. Zegarek wskazywał trzecią dwadzieścia. Kto to o tej porze? Asia?
Przetarła nieco oczy i zeszła na parter. Delikatnie otworzyła drzwi, ale to, co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
Za drzwiami, całkiem nagi z bitą śmietaną na niektórych częściach ciała i z truskawkami w rękach stał Paweł.
Stała jak wryta z otwartą buzią. Nie wiedziała, czy to dzieje się na serio, czy nadal śpi.
-Wpuścisz mnie?
Spytał.
-Wiesz, trochę zimno tutaj.
Dodał i już miał wchodzić do domu, gdy zobaczył tylko brązowe drzwi przed swoim nosem. Diana zamknęła je najszybciej jak umiała.
Musiała chwilę to przemyśleć. Musiała się zastanowić.
Po kilku minutach postanowiła, że znów je otworzy. Przez ten czas, gdy stała za zamkniętymi drzwiami, nie słyszała żadnych oznak życia. Może sobie poszedł?
Ta... Za pięknie by było. Stała nadal i jadł truskawki.
-O, jesteś. To jak?
Spytał.
-Paweł, ty mnie źle zrozumiałeś... Ty podobasz się mojej przyjaciółce, nie mi... Do niej idź, ucieszy się bardziej.
Powiedziała, cały czas trzymając drzwi blisko siebie w razie ponownego zamknięcia ich.
-Ale to ty mi się podobasz nie ona. Po za tym, w barze... Mówiłaś co innego.
Powiedział.
-Paweł, to były żarty. Idź do Asi, ucieszy się.
Dodała i posłała uśmiech w stronę zawiedzionego chłopaka.
Po chwili smutny odszedł z pod domu Diany.
Mogła wrócić do snu, choć w głowie cały czas miała obraz nagich pośladków Pawła oddalających się od niej. Ale ona jest głupia...
***
Facet to facet, jak już coś postanowi, musi do tego dojść. Jeśli nie udało mu się z jedną dziewczyną, musi pocieszyć się następną. Ta będzie łatwiejsza.
Otworzyła mu drzwi w samej bieliźnie. Nie ma co się dziwić. Nie dość, że noce są ciepłe, to jeszcze nie była w stanie założyć piżamy.
-Masz może na mnie ochotę?
Spytał się Paweł stojąc tylko z bitą śmietaną na ciele w drzwiach mieszkania Aśki.
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź dziewczyny. Szybko rzuciła mu się na szyję i zaczęła całować. Tego właśnie chciała.
***
Miało być tak pięknie. Chciała obudzić się w jego silnych ramionach, chciała czuć się kochana. Znów się przeliczyła. Obudziła się sama, bez nikogo. Nie chciała się poddawać, zaczęła szukać go po całym mieszkaniu. Warto być optymistą.
Nie było go. Nie było jego ciuchów. Żadnej głupiej karteczki!
Została znów sama. Tak często to się zdarzało. Załamana usiadła w rogu pokoju i zaczęła płakać. Nic innego zrobić nie mogła...
***
Dlaczego małe dzieci muszą wstawać tak wcześnie? Szósta rano, a one już gotowe do zabaw. Dlaczego nie dają się porządnie wyspać?
Diana już od szóstej była na nogach. Po nakarmieniu dzieci i siebie samej położyła się na kanapie przed tym włączając telewizor z jakąś durną bajką, której one i tak nie będą oglądały i daniu im kilku zabawek. Chciała przez chwilę mieć spokój.
Niestety nie udało się. Już po kilku minutach, Ola zaczęła płakać, a Amelka przepełzła gdzieś do drugiej strony domu. Przecież człowiek nie jest w stanie się rozdwoić!
Po opanowaniu wszystkiego i uśpieniu dzieci, mogła w końcu pospać w spokoju. Ale nie trwał on długo.
-Diiiiin dooon!
Rozbrzmiało w całym domu. Na szczęście dzieci się nie obudziły.
Za drzwiami stała Asia.
-Mogę wejść?
Spytała.
-Pewnie, wchodź.
Usiadły razem w salonie. Po nalaniu soku do szklanki, Diana mogła w spokoju wysłuchać przyjaciółki.
-Był wczoraj u mnie.
Zaczęła.
-Zrobiliśmy to. Było cudownie. Rano się budziłam, a go nie było.
Mówiła, a do jej oczu zaczęły napływać łzy.
-Ja naprawdę chciałam, żeby coś z tego wyszło. A on okazał się takim samym dupkiem jak każdy inny!
Mówiła prawie krzycząc.
-Jestem beznadziejna...
Wyszeptała.
-Przestań! On jest beznadziejny! Nie był Ciebie wart.
Dodała i pocałowała przyjaciółkę w czoło i mocno przytuliła.
-Ja przy Tobie będę. Pamiętaj.
Powiedziała.
Jak dobrze jest mieć tak wspaniałego przyjaciela. Przyjaciela, który zawsze wysłucha, zawsze pomoże, doradzi. Który po prostu będzie kochał.
*__________*
I jest rozdział numer dwa :P
Czekam na wasze opinie.
Aaa i jeszcze jedno, spóźnione, ale zawsze.
Wszystkiego Najlepszego Pedrito!
Nie przypuszczałabym, że Paweł okaże się takim dupkiem... A wydawał się w porządku. mimo to, ta akcja z nim przed drzwiami w śmietanie rozbawiła mnie niemal do łez :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ogólnie, czekam na więcej .
Haha, taki był zamierzany efekt :D
UsuńDzięki za komentarz.
http://toniesenfcbarcelona.blogspot.com/2013/07/rozdzia-11.html zauważyłam, że zmieniłaś bloga to będę Cię informować tutaj :)
OdpowiedzUsuńOk, bardzo proszę.
UsuńFajne :P
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Paweł jeszcze namiesza w życiu Diany i Asi...
A kiedy pojawi się jakiś wątek o Barcelonie bądź BVB? :D
Zobaczymy czy namiesza, ale wydaje mi się, że on nie powinien tak szybko odpuścić...
UsuńO BVB nie wiem czy wgl się pojawi, no chyba że Mo i spółka przyjadą na obiad do Diany, hah! :P
A o Barcelonie już wkrótce.
taaak! Niech się pojawią, proooszę :d
UsuńFajne :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Widać, że Diana sporo dorosła od ostatniej części. To nawet lepiej. Może nie da się znów zbałamucić jakiemuś chłopakowi... Haha :D
OdpowiedzUsuńNie do co Aśka... Ale tam :P
Czekam na więcej.
I liczę, że Jordi nadal będzie często się pojawiał ;d
W końcu sporo przeszła, a dwa lata robią swoje...
UsuńAśka już taka jest... Nie zmieni się, haha :D
Będzie, będzie... Jeszcze się zdziwisz... :>
Mam się bać? Haha :d
UsuńNie no, bez przesady... Chociaż... ^^.
Usuńświetny rozdział troche szkoda mi Aśki czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe :D
OdpowiedzUsuńCzekam na wątki bardziej piłkarskie.
Już niedługo się doczekasz :3
UsuńFajne, czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńFajne.
OdpowiedzUsuńWiesz, Aśki nawet nie jest mi szkoda.
Sama pchała się chłopakowi do łóżka, to niech teraz cierpi, haha :D
Czekam na następny.
Też tak uważam ^^
UsuńDzięki za komentarz.
Super rozdział, już czekam na następny.
OdpowiedzUsuńBuziaczki ;*
PS.: Zapraszam na nowy rozdział: http://cada-dia-pienso-en-ti.blogspot.com/2013/08/przyjazd-vipow.html ;3
Dziękuję za komentarz :d
UsuńOczywiście zajrzę.