Obudziły ją krople deszczu uderzające o szybę.
Że pogoda potrafi tak się zepsuć z dnia na dzień...
Leniwie otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Spała w salonie na kanapie, dziwne. Gdy próbowała przewrócić się na drugi bok, poczuła, że coś lub ktoś leży obok niej. Otworzyła szerzej oczy i ujrzała Chrisa. Pierwszy raz widziała go tak niewinnego, delikatnego i słodkiego. Po prostu piękniejszego.
-Jak się spało?
Usłyszała zaspany głos, gdy próbowała owinąć się kocem, gdyż jak zauważyła, była kompletnie naga.
-Bywało lepiej, kanapa strasznie twarda...
Powiedziała patrząc na niego.
-Chodź do mnie!
Powiedział i przysunął do siebie dziewczynę wtulając się w nią mocniej. Dla niego ta chwila mogła trwać w nieskończoność. Czuł, że łamie obietnicę, którą złożył brunetce... Ona z kolei chciała jak najszybciej spotkać się z Alexisem. Chciała go chodź przez chwilę zobaczyć.
-Wiesz, umówiłam nas dziś na podwójną randkę.
Zaczęła leżąc odwrócona tyłem do chłopaka.
-O piętnastej. Mamy zjeść wspólny obiad. U Alexisa w domu.
-I?
Pytał wtulając się jeszcze bardziej w jej ciepłe ciało.
-No i nic. Muszę go odzyskać, rozumiesz, muszę...
-Nie rozumiem Cię. Miałaś tyle czasu. A dopiero teraz to zrozumiałaś, jak sobie kogoś znalazł... Dlaczego?
-Nie zrozumiesz...
Powiedziała i po owinięciu się kocem wstała z łóżka i podeszła do blatu kuchennego z zamiarem napicia się soku.
-Może daj mi chociaż spróbować?
-Nie ma sensu...
Powiedziała i po upiciu kilku łyków odwróciła się w stronę bruneta leżącego na kanapie.
-Weź się Chris ubierz!
Powiedziała, gdy ujrzała całkiem nagiego Chrisa na kanapie.
-Oj tam. Mi tak jest wygodnie. Chodź do mnie i zobacz jak fajnie.
Długo mu się sprzeciwiać nie mogła. Położyła się znów obok niego.
-Pamiętasz, nic między nami nie ma?
Spytała się znów. Jakby się bała. Jakby nie chciała znów kogoś kochać. Dla niej teraz ważny był tylko Alexis. Tak, szkoda, że już za późno...
***
Około godziny dwunastej zwlekli się z łóżka.
By już za chwilę znów tam wrócić.
Ostatecznie wstali chwilę pod czternastej. Zjedli szybko lunch, to znaczy kilka owoców, wzięli prysznic, ubrali się w nieco lepsze ciuchy i wyszli z domu, by "odbić" Alexisa.
-Musisz za każdym razem tak mnie ściskać?
Spytał się Chris, gdy zaparkowali pod domem Sancheza.
-Ja?! Ciebie?!
Spytała odkładając kask.
-Bo wiesz... Ja tylko dbam o Twoje bezpieczeństwo. Nie chcę, żebyś spadł.
Powiedziała i przytuliła się do bruneta.
-Ale ty jesteś głupia.
Dodał i pocałował ją w czoło.
Alexis otworzył im drzwi bardzo szybko. Dosłownie kilka sekund po zadzwonieniu dzwonkiem.
-Rozgośćcie się. Stella za niedługo przyjdzie. Ma sesje zdjęciową.
Powiedział i usiadł na kanapie.
-No, opowiadajcie, jak Wam się układa?
Popatrzyli po sobie i posłali kilka miłych śmiechów.
-Wiesz...
Zaczęła Diana.
-Bardzo dobrze.
Dodał Chris i złapał dziewczynę za rękę.
-Cieszę się Waszym szczęściem. Naprawdę. Bardzo się cieszę, że Wam się udało.
Powiedział.
-Mam dla Was jeszcze jedną wiadomość, ale to jak Stella będzie z nami.
Ciekawe, co on znów wymyślił...
***
Alexis naprawdę ucieszył się ze związku Diany. Chyba bardziej cieszył się z tego powodu niż ona sama. Fakt ona wiedziała, że tak naprawdę jest fikcją...
To nie tak miało być. Sanchez miał być zazdrosny. Sanchez miał być zły i miał powiedzieć, że tak naprawdę kocha Dianę. Miał się o nią strać. Miał z nią być i ją kochać. Mieli stworzyć wspaniałą rodzinę i razem przechodzić przez życie. Nic z tych planów się nie udało...
Alexis chodził po domu i pokazywał go Chrisowi. Dogadali się. Dogadali aż za dobrze. Chyba naprawdę się polubili...
Diana siedziała w salonie z psem u boku i przyglądała się pływającym rybkom w akwarium. Cały czas zastanawiała się, co Alex chce jej powiedzieć...
Może w końcu się doczeka. Kilka minut przed szesnastą w drzwiach domu pojawiła się ubrana w czarną obcisłą sukienkę Stella.
-Cześć Wam!
Powiedziała radośnie i weszła do środka.
Znów zagotowała się w środku. Znów miała ochotę rzucić się z pazurami na tę dziewczynę. Nic nigdy jej nie zrobiła, a ona tak jej nienawidzi. Fakt, zrobiła, zabrała jej Alexisa.
Po przywitaniu się ze wszystkimi usiedli wspólnie do obiadu.
-Jak było na sesji?
Spytał Alexis.
-Wspaniale! Robimy wielka kampanie! Już wkrótce wszystkie zdjęcia będą w gazetach i na największych bilbordach w mieście! Jestem taka podekscytowana! To mój największy sukces!
Mówiła, a jej twarz aż cała promieniała ze szczęścia.
Obiad dokończyli w ciszy. Cały czas rozmawiali o karierze Stelli. O jej wszystkich filmach, reklamach sesjach... Bo Stella jest najważniejsza.
Po obiedzie usiedli na tarasie popijając lampkę wina.
-Chcielibyśmy Wam coś powiedzieć.
Zaczął Alexis.
No nareszcie! Ile można było czekać?
-Pobieramy się za dwa miesiące!
Powiedziała zadowolona Stella.
WTF?!
Myślała, że umrze w tym momencie. Myślała, że już gorzej być nie może. A jednak może...
-A za pół roku, na świecie pojawi się nasze pierwsze dziecko!
Dodała, a z jej twarzy nie znikał uśmiech.
-Gratulacje!
Powiedział Chris, widząc przerażającą minę Diany.
W jej oczach pojawiły się łzy, a cera zbladła. Oczy miała wytrzeszczone, a usta lekko otwarte. Nie mogła w to uwierzyć! Nie tak miało być! To ona powinna być teraz na jej miejscu! Wszystko się spieprzyło...
-Oczywiście macie zaproszenie, tylko, że jeszcze ich nie mamy, ale już czujcie się zaproszeni.
W tym momencie wszyscy spojrzeli na Dianę. Po jej policzkach zaczęły ściekać łzy.
-Disia... W porządku...?
Spytał delikatnie Alexis.
-Tak... To są łzy szczęścia. Cieszę się Waszym szczęściem...
Powiedziała przez łzy.
-Oj moje słoneczko... Nie płacz, ty też już niedługo będziesz stała na ślubnym kobiercu.
Powiedział Chris i przytulił brunetkę do siebie.
-Nie ma co płakać! Trafiłaś na świetnego faceta. Tylko pozazdrościć. Zobaczysz, będziesz szczęśliwa tak jak ja z Alexisem!
Powiedziała zadowolona Stella odgarniając włosy, które opadały na oczy Diany.
-Tak... Będę...
Powiedziała
***
W domu Alexisa byli do samego wieczoru. Rozmawiali, śmiali się . Wszyscy się świetnie bawili, tylko nie Diana. Ale nie chciała zrobić przykrości Alexisowi i została do samego końca.
Siedząc w salonie i patrząc jak jest szczęśliwy, jak wszystko zaczyna mu się układać, zdała sobie sprawę, że na dobre go straciła. Że nie ma sensu niszczyć jego związek, skoro woli ją, to niech tak zostanie. Musi się z tym pogodzić. Bo nie zawsze ma się to, co by się chciało... Ona go chciała, ale on nie był jej pisany.
-Dziękujemy za wspaniały wieczór! Odwiedźcie nas wkrótce!
Powiedziała Stella na pożegnanie.
-Teraz to my czekamy na Was!
Odpowiedział Chris i ruszył w drogę powrotną. Diana cały czas nic nie mówiła, tylko wtuliła się w jego ciało i płakała...
-Widzimy się jutro?
Spytał się Chris, gdy odstawił Dianę pod dom.
-Jeśli dożyję do jutra...
Powiedziała i weszła do mieszkania.
Znów była sama. Tak bardzo tego nie lubiła...
Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Nic innego nie mogła zrobić... Tak bardzo cierpiała...
***
W tym momencie Marc żegnał gości, którzy byli u niego na kolacji.
-Do zobaczenia jutro!
Powiedział i już miał zamykać drzwi, gdy usłyszał płacz dochodzący z mieszkania Nevarez. Nie zastanawiając się długo, zapukał do drzwi. Wszedłby do mieszkania normalnie, gdyby nie to, że było zamknięte...
Po kilku chwilach w drzwiach pojawiła się Diana. Makijaż miała cały rozmazany, policzki opuchnięte, włosy rozczochrane.
-Diana, skarbie...
Powiedział widząc w jakim jest stanie. Ona nie była w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Stała tylko i patrzyła się w jego oczy...
Podszedł do niej bliżej i mocno ją przytulił. Najmocniej jak umiał. Wiedział, jak bardzo cierpi...
Położyli się we dwoje w jej sypialni. Ona teraz bliskości drugiej osoby potrzebowała jak nigdy wcześniej...
-Co on Ci zrobił... Słońce moje... Nie płacz już...
Powiedział przytulając brunetkę.
Cały czas płakała. Cały czas czuł kolejne łzy moczące jego koszulkę. Jemu chciało się płakać od samego patrzenia na nią... Tak bardzo ją kochał, a nic nie mógł zrobić... Nie chciał tego wszystkiego jeszcze bardziej komplikować...
***
Obudziła się. Sama. Znów. Leniwie zwlekła się z łóżka i poszła do kuchni, by napić się soku. Na blacie ujrzała małą karteczkę.
-Będzie dobrze. Musi być. Póki co, zrobiłem Ci śniadanie. Jest w mikrofalówce. Wpadnę do Ciebie około dwunastej. Tylko bądź! Marc.-
Jest wspaniały. Zawsze może na niego liczyć, zawsze jej pomoże. Zawsze jest, kiedy nie ma nikogo innego. Ona jest dla niego wszystkim, a jest taka zimna dla niego... Ona po prostu go nie chce.
Wzięła szybki prysznic, by dojść do siebie. Włosy spięła w luźny kok, założyła legginsy i luźną koszulkę i z kubkiem kakao usiadła na fotelu przy oknie. Włączyła cicho muzykę i przyglądała się światu.
Czuła, że powoli umiera. Czuła, że to wszystko dzieje się obok niej. Że ona po prostu stoi blisko, tylko lekko to czuje, ale nie jest już sobą. Nie jest tą samą Dianą, która tutaj przyjechała.
Siedząc, pijąc kakao i przyglądając się chodzącym ludziom, myślała o najgorszym. Nie chciała tak dalej żyć... Chciała wreszcie dać kres swoim cierpieniom...
Łzy same napływały jej do oczu, gdy pomyślała o Alexisie. O Stelli. Nie mogła uwierzyć, że to co jej wczoraj powiedzieli, to prawda... Nie mogła...
Jej smutki przerwał zjawiający się w drzwiach Bartra. Był punktualny co do minuty.
-Cześć skarbie! Jak się czujesz?
Spytał wchodząc do mieszkania.
-Nijak.
Odpowiedziała wpatrując się w szybę.
-To minie. Niedługo przestaniesz cierpieć.
Powiedział siadając obok niej.
-Żebyś wiedział.
Odpowiedziała bez entuzjazmu.
-Chodź, zabieram Cię na plażę. bierz strój, ręcznik, kółko ratunkowe jeśli potrzebujesz i chodź!
-Nie, Marc...
-Nie ma że nie! Szybko! Szybko!
Jak on już coś zaplanował, to musiało tak być.
Na plaży byli już po kilku minutach, a Dianie z minuty na minutę poprawiał się humor.
Gdy dojechali na miejsce, była już kompletnie rozluźniona i zapomniała o problemach.
-Idziesz do wody?
-No chyba po to przyjechaliśmy!
Powiedziała i we dwoje poszli do wody.
Było cudownie. Woda, pogoda, towarzystwo. WSZYSTKO!
***
Wszystko co dobre, zawsze musi się skończyć. Tak też było i tym razem.
Robiło się coraz zimniej i później.
Leżeli na ręcznikach na plaży i suszyli swoje piękne, opalone ciała.
-Marc, słyszałeś kawał, którego nie można mówić gejom?
Spytała się Diana spoglądając na leżącego Marca.
-Nie, nie słyszałem.
Odpowiedział niczego się nie domyślając.
-Tak myślałam.
Powiedziała i wybuchnęła głośnym śmiechem.
-Marc gej!
Krzyknęła i zaczęła zwijać się ze śmiechu. Marc był tak zdziwiony całą sytuacją, że kompletnie nie zrozumiał dowcipu Nevarez.
Siedzieli na plaży prawie do siedemnastej. Cóż, pora wracać do domu.
***
-Przyjdziesz dziś do mnie na kolację?
Spytał się Marc, gdy stali pod swoimi mieszkaniami.
-Wiesz, Chris miał przyjść... Chyba dziś do niego pojadę. Więc jutro może?
-Nie ma sprawy, poczekam.
Powiedział i po pocałowaniu dziewczyny w policzek wszedł do mieszkania.
Teraz pozostało już tylko czekać na Chrisa. Postanowiła się dziś bardziej wystroić.
Założyła najlepszy zestaw jaki miała w szafie. Wybór padł na obcisłą, czerwoną sukienkę, czarne szpilki, ostry makijaż i spięte włosy.
Wyglądała bardzo seksownie!
Gdy pakowała do torebki telefon i pieniądze, poczuła, że dostała sms-a.
-Jestem na parkingu. Chris.-
Jak najszybciej zeszła z drugiego pietra i poszła w kierunku drzwi wejściowych.
-Cześć.
Powiedziała i delikatnie pocałowała chłopaka w usta.
-Wow... Diana...
Powiedział przyglądając się Dianie.
-Tak, wiem. Jedźmy już.
Powiedziała i wsiadła na motor.
-Gdzie chcesz jechać?
Spytał.
-Gdziekolwiek. Chcę się wyszaleć.
Powiedziała i mocno przytuliła się do niego. Zrobił jak prosiła.
Zatrzymał się pod jednym z najbardziej znanych klubów w całej Barcelonie. Muzyka, dziewczyny, procenty, wszystko czego tylko zapragniesz!
Od razu na wejście wlała w siebie kieliszek czystej. Na rozgrzewkę. Chris tylko jej się przyglądał, jak wlewała w siebie kolejne. On był dzisiaj szoferem, zresztą jak zwykle.
-Chodź na parkiet.
I zaczęły się szalone tańce. Dianie tak wódka strzeliła do głowy, że kompletnie nie wiedziała co robi.
-Diana, co ty robisz?
Spytał się Chris, gdy Diana klęcząc przed nim zaczęła odpinać jego spodnie.
-Ciii...
Wyszeptała.
-Hej, hej... Tobie już wystarczy.
Powiedział i po podniesieniu dziewczyny z podłogi, wyciągnął ją z klubu. Byli tam tylko dwie godziny, a ona upiła się jak świnia!
Stojąc przy motorze, zastanawiał się jak przewieść ją do domu... Trochę daleko stąd...
Posadził ją na motor i przypiął pasem do siedzenia, tak, by nie spadła w czasie jazdy. Postanowił, że zabierze ją do swojego domu. Mieszkał tylko kilkadziesiąt metrów stąd.
Po trzech minutach byli już pod wielką, białą willą.
Odstawił motor i wziął ją na ręce.
-Gdzieś ty był?
Usłyszał głos, gdy już prawie był w swoim pokoju.
-Tydzień Cię nie było w domu, a teraz przychodzisz z jakąś dziwką?
Pytał starszy pan po pięćdziesiątce.
-Zamknij się, nie Twoja sprawa!
Krzyknął i wchodząc do pokoju zamknął za sobą drzwi.
Położył delikatnie Dianę na łóżko i zabrał się za przebranie jej w coś, w czym może spać. Najpierw pozbył się tych wysokich szpilek, później rajstop. Jemu taka zabawa się bardzo podobała, ale wiedział, że nie może sobie pozwolić na niezbyt dużo.
Z szafy wyciągnął jedną ze swoich koszulek. Z Diany z wielkimi problemami ściągnął obcisłą sukienkę, po czym założył na nią swoją koszulkę.
Był z siebie bardzo zadowolony, gdy leżała już w miarę normalnie ubrana w jego łóżku.
Cóż, teraz zabrał się za siebie...
*_________*
No i tak jak obiecałam, rozdział dzień po dniu :3
Dziś meczyk.... Przydałaby się wygrana, nie sądzicie?
Dobra, to już jeden z ostatnich rozdziałów. Tak myślę, że będą jeszcze trzy... Ale to się jeszcze okaże, więc póki co, to do następnego ^^.
Szkoda mi jej trochę... Cały czas źle jej się układa...
OdpowiedzUsuńMogłaby być chodź przez chwilę szczęśliwa...
Była przez chwilę szczęśliwa, z Bartrą ^^
UsuńTyle jej wystarczy :D Nie no, żartuje... Ona po prostu nie umie być szczęśliwa, szczęście nie jest dla niej :(
A więc co będzie dalej ?! Może Diana w końcu znajdzie szczęście i zapomni o Alexisie ?! Szkoda mi jej cały
OdpowiedzUsuńczas "ma pod górkę".
Czekam na następny :)
Mogę powiedzieć od razu, nie, Diana nie będzie szczęśliwa.
UsuńTaki był mój zamiar i udało mi się to dociągnąć do końca ^^.
To się porobiło...
OdpowiedzUsuńAlex z tą Stellą... Ślub, dziecko...
Całkiem inaczej sobie to wyobrażałam. Myślałam, że mimo wszystko będzie z Sanchezem, a tu takie zaskoczenie...
Ale i tak bardzo mi się podoba, bo to opowiadanie jest całkiem inne niż te wszystkie pozostałe. Jest po prostu lepsze.
Czekam już na te ostatnie rozdziały.
Lepsze ^^.
UsuńTo się zdziwisz, jak przeczytasz następny rozdział.. To będzie dopiero "inne" :3
Wow... o.O
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się tego...
Jeśli już tak musi być, to niech Diana będzie z Chrisem.
Lubię go :D
o.O
OdpowiedzUsuńeee... nawet nie wiem co mam napisać...
Jeej! .
Chyba nikt nie przewidzi, co będzie w następnym rozdziale...
Już nie mogę się go doczekać :O
Oj tak... Nikt się tego nie spodziewa ^^.
UsuńMarc <3
OdpowiedzUsuńFajny. Czekam na następny.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMmmm... Alexis tatuś.. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba i czekam na następny.
Szkoda, że chcesz go zakończyć...
OdpowiedzUsuńCzyli rozumiem, że Borussia jednak się nie pojawi? :(
Szkoda...
Nie, Borussia się nie pojawi ^^.
Usuń