I znów została sama, mimo że setki ludzi mijało ją po drodze. Musiała pożegnać się z Alexisem i sama zająć się swoim życiem. Postanowiła, że przyda jej się odrobina świeżego powietrza. Zatrzymała się na jednej z ławek w parku, by rozkoszować się idealną pogodą.
Siedziała i myślała. Poczuła, że jest bardzo szczęśliwa. Że teraz już nic do szczęścia jej nie jest potrzebne. Że tak mogło by być już zawsze. Alexis przy jej boku, który zawsze jej pomoże, ukochane miasto, które widzi każdego ranka, i wszystko to, co kocha najbardziej. Cała Fc Barcelona.
Siedząc na ławce w parku widziała wielu szczęśliwych ludzi. Szczęśliwych tak jak ona. Ale jedna osoba bardziej przykuła jej uwagę. Rozpoznała go. Kiedyś był dla niej tak ważny. Jak to się stało, że dziś są sobie obojętni? Nawet dobrze już tego nie pamięta.. To było tak dawno, a nadal czuje coś więcej to tego mężczyzny. Do Nathana...
Zastanawiała się, czy podejść. Zastanawiała się, co powiedzieć, by już na samym początku nie zaliczyć wtopy.
Odważyła się i podeszła do bruneta siedzącego na fontannie. Był on nachylony w kierunku tafli wody i trzymał w niej rękę.
-Uważaj żebyś nie wpadł.
Powiedziała z uśmiechem stojąc zaraz obok chłopaka.
Odwrócił się i automatycznie uśmiech pojawił się na jego twarzy. Automatycznie rozpromieniał. To ona tak na niego działała.
-Spokojnie, czuwam nad sytuacją.
Powiedział i znów włożył rękę do wody, po czym wyciągnął ją trzymając telefon.
-Chyba trzeba będzie nowy kupić...
Powiedział kręcąc nosem.
-Jak ty to zrobiłeś? Zapewne znów oglądałeś się za jakąś dziewczyną i nie zauważyłeś, co?
Pytała śmiejąc się.
-A żebyś wiedziała, że tak było! Dokładnie tak!
Powiedział zadowolony i schował telefon do kieszeni. I tak już nie da się go naprawić.
-Co Cię tutaj sprowadza?
Spytał się brunet uklepując wolne miejsce obok siebie. Diana z chęcią usiadła obok niego.
-Wiesz, nie miałam co ze sobą zrobić... I postanowiłam, że przyjdę tutaj. Bardzo jest tu ładnie, więc czemu mam gnić w domu, jak mogę posiedzieć tutaj?
Spytała poprawiając grzywkę. Cały czas siedziała i unikała kontaktu wzrokowego z Nathanem. Jakby się tego bała...
-Dokładnie. Bardzo ładnie.
Powiedział kiwając głową.
-A Ciebie, co tutaj sprowadza?
Po tym pytaniu, zobaczyli małego chłopca, który stał przed nimi i wpatrywał się w nich swoimi czarnymi jak węgielki oczami.
-Siema stary.
Powiedział do niego Nathan.
To przywitanie niemało Dianę zdziwiło. Widzi obce dziecko i tak się do niego zwraca? Mało odpowiedzialne. Wyobrażasz sobie trzylatka, który idąc na plac zabaw wita się z innymi dziećmi słowami "siema stary"? Wyobrażasz sobie miny matek tych dzieci? Heh, ja też. Świetne by były!
-Siema stary!
Krzyknął brunecik i przybił piątkę Nathanowi.
-Eloy, przywitaj się ładnie.
Powiedział Nathan i wskazał na Dianę.
Eloy podszedł bliżej Diany, złapał ją za rękę i delikatnie w nią pocałował. Diana była tak zdziwiona, że nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie wiedziała co ma zrobić. Pierwszy raz widziała takie zachowanie u dziecka.
-Dzień dobry.
Powiedział Eloy puszczając dłoń dziewczyny, po czym odszedł od niej kilka kroków. Diana siedziała i nadal nie widziała co ma powiedzieć.
-Moja szkoła!
Powiedział zadowolony Nathan widząc zdziwienie u brunetki.
-To jest Eloy. Mój syn.
Powiedział biorąc chłopca na ręce.
Diana już po chwili się otrząsnęła i zaczęła normalnie funkcjonować.
Eloy był bardzo podobny do Nathana, a co z tym idzie również do Alexisa. Miał czarne, lekko kręcone włoski, czarne duże oczka i słodziutką twarzyczkę. Był dosłownie kropka w kropkę Sanchez! Już zazdroszczę jego przyszłym dziewczynom...
Siedzieli i rozmawiali jeszcze przez kilka minut. Rozmawiali, póki Eloy na to pozwalał.
-Tato.. Nudzi mi się!
Powiedział chłopiec.
-Chodź na plac zabaw!
Powiedział i schodząc tacie z kolan złapał go za rękę. Nathan tylko spojrzał na Dianę. Tak dobrze mu się z nią rozmawiało, że nie chciał, by to się skończyło.
-Pójdziesz z nami?
Spytał.
-Wiesz...
Zaczęła Diana spoglądając na zegarek.
-Prooszę!
Powiedział Eloy i podszedł do Diany opierając ręce na jej kolanach. Wpatrywał się w jej oczy, dopóki się nie zgodziła.
We troje ruszyli w stronę pobliskiego placu zabaw.
***
Dwie pary huśtawek, zjeżdżalnia, piaskownica, ściana do wspinaczki i karuzela. Niby nic, a dzieci tak uwielbiały to miejsce .
Eloy od razu pobiegł na ścianę wspinaczkową i zaczął wchodzić na samą górę.
-Nie spadnie?
Spytała przestraszona Diana widząc Eloya, który wchodził coraz wyżej.
-Nie, nie powinien. A nawet jeśli, to przecież materace są na ziemi. Nic mu nie będzie. Twardy facet z niego.
Mówił siedząc na ławce pod drzewem.
Diana nadal wpatrywała się w Eloya i już chciała tam pójść i powiedzieć mu, żeby zszedł. Tak już jest, że kobieta jest bardziej uczulona na punkcie bezpieczeństwa dziecka. Dla niej ono powinno być cały czas na ziemi, w bezpiecznym miejscu i najlepiej siedzieć cicho i spokojnie. Mężczyzna ma inaczej. Takie zróżnicowanie jest bardzo potrzebne dla dziecka, by dobrze się rozwijało.
-Jak Ci się układa?
Spytała Diana, gdy Eloy zszedł ze ściany i pobiegł na zjeżdżalnie.
-To znaczy...?
Spytał udając głupiego Nathan.
-No wiesz... Z Giną. Wszystko w porządku?
-Alex Ci nie powiedział?
Spytał zdziwiony.
-A co miał mi mówić?
-Nie jestem z nią. Jak wyjechałaś, stała się całkiem inna. Przestało jej na mnie zależeć. Na mnie i na Eloyu. Jeszcze przed jego pierwszymi urodzinami nas zostawiła. Nic nie powiedziała tylko napisała kartkę. Napisała na niej tylko, żebym zaopiekował się Eloyem i żebym jej nie szukał. Nic więcej.
Powiedział patrząc się na syna. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Może nie powinna nic mówić.
-Wiesz jak ja się czułem? Ona zrujnowała całe moje życie. Zrujnowała mi to, co miałem i to co było dla mnie najważniejsze. Odebrała mi Ciebie... To przez nią, zresztą dobrze wiesz... Ja jej się po prostu znudziłem. Ani ja, ani dziecko jej nie było potrzebne. Zostawiła nas i zaczęła od nowa.
Mówił.
-Wiesz jak to wyglądało? Jakby ona cholernie nie chciała, żebym ja z Tobą był. Za wszelką cenę nie chciała do tego dopuścić. Dzięki Eloyowi to się udało. Gdy Ty wyjechałaś, nie byłem jej już potrzebny. Nie miała z kim o mnie walczyć i nie miała komu rujnować życia. Zostawiła nas i teraz komuś innemu truje życie...
Powiedział spuszczając głowę w dół.
Zdziwiło ją to, że tak otwarcie o tym mówi. Jakby nie było, to ona z nim zerwała. To ona go zostawiła. Nie odzywała się przez dwa lata, a on teraz tak wszystko jej mówi. Nadal musi mu na niej zależeć. Nadal bardzo jej ufa...
-Jesteś szczęśliwy?
Spytał tylko patrząc przed siebie. Zerknął na nią kątem oka i przez chwilę się zastanowił. A czy jest w ogóle nad czym?
-Nie widać? Jestem i to bardzo! Patrz, moje szczęście tam biega i śmieje się wniebogłosy. On jest dla mnie najważniejszy i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, że go mam.
Mówił patrząc się na swojego syna.
Zmienił się. Bardzo się zmienił. Pomyśleć, że teraz jest tatą i to wspaniałym tatą, który w samotności wychowuje dziecko. Dorósł i stał się bardziej odpowiedzialny. Musiał wiele wycierpieć, by stać się tym kim jest teraz.
-A ty, jesteś szczęśliwa?
Spytał patrząc na brunetkę.
-Tak sądzę...
Powiedziała przegryzając usta.
***
Nie chciała, ale musiała. Musiała pożegnać się z Nathanem. Jemu to też nie było na rękę. Mógłby cały czas siedzieć i rozmawiać z Dianą o byle czym. Tak już jest, że mimo rozstania, osoby które kiedyś się kochały, zawsze będą coś do siebie czuć. A gdy to była pierwsza poważna miłość to już całkiem. Tego się nigdy nie zapomina, a tego uczucia nigdy nie da się pozbyć. Ono jest zawsze. Jest na zawsze.
***
Dochodziła szesnasta. Diana ruszała w stronę Iberia Cafe, a Nathan z Eloyem wrócili do domu. Do domu, do którego Diana dostała zaproszenie. Nathan powiedział, że gdy tylko będzie chciała, może go odwiedzić. Że jest mile widzianym gościem w jego domu. Na pewno skorzysta.
W restauracji nie było wielu osób. Tylko kilka. Alexisa nie widziała. Zapomniał?
Usiadła do jednego ze stolików przy oknie. Siedziała i czekała.
Gdy spojrzała na zegarek, było już dziesięć po. Nie ma to jak punktualność...
Gdy już miała chować telefon do kieszeni, on zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu zdjęcie Alexisa jedzącego pączki. Zdjęcie to zrobiła w Polsce, gdy Alexis ją odwiedził. Ma na nim całą brudną buzię od lukru, na rękach spływającą marmoladę i trzy pączki w nich, a jeden w ustach. Wyglądał przesłodko!
-/Halo?-/
-/Diana? Gdzie ty jesteś-/
-/Jak to gdzie? To chyba ja powinnam się Ciebie spytać, gdzie jesteś? Czekam i czekam-/
Mówiła już lekko unosząc głos.
-/ Ty czekasz? Gdzie ty jesteś?!-/
-/No... Siedzę w środku...-/
Powiedziała zdziwiona. W tym momencie zobaczyła Alexisa siedzącego przy stoliku na dworze. To się dogadali...
-Czemu tutaj nie przyszłaś?
Spytał się Alexis widząc podchodzącą do niego Dianę.
-A myślisz, że Ciebie widziałam? Siedziałam w środku i czekam i czekam... Myślałam, że mnie wystawiłeś.
Powiedziała siadając obok niego.
-Ciebie?! Nigdy!
Powiedział uśmiechając się szeroko w stronę brunetki.
-To.. Kogo chciałeś mi przedstawić?
Spytała.
-Zaraz... Zjesz coś?
-Nie mam kasy, a już brałam na kreskę...
Powiedziała marszcząc nos. Nie chciała brać od Alexisa pieniędzy, nigdy w życiu! Ale Alexis to Alexis...
-Kelner!
Krzyknął.
-Paella razy dwa plus czerowone wino.
Powiedział, a kelner zaczął zapisywać zamówienie.
-A i poproszę wyregulować rachunek panny Nevárez i dopisać go do mojego.
Powiedział.
Kelner jak najszybciej poszedł do kuchni, by poinformować o zamówieniu.
-Alex.. Po co to? Sama bym zapłaciła...
Powiedziała patrząc na niego swoimi ciemnymi oczami. Nie lubiła, gdy ktoś się nad nią litował, czuła się wtedy gorsza.
-Chciałem zachować się jak dżentelmen!
Powiedział zadowolony.
-Ty?! Dżentelmen!?
Po tych słowach wybuchła głośnym śmiechem, aż ludzie dookoła się na nią popatrzyli.
-Proszę nie zwracać na nią uwagi, niedawno wyszła ze szpitala psychiatrycznego, nie wyleczyli ją.. Biedne dziecko...
Powiedział Alexis do ludzi, którzy patrzyli się na Dianę jak na idiotkę.
-Głupi jesteś Sanchez.
Powiedziała z mało przyjemną miną.
-Tak, i tak wiem, że mnie kochasz!
Powiedział zadowolony.
Niedługo potem kelner przyniósł ich zamówienie. Zjedli wszystko ze smakiem. Było wyborne!
Dochodziła osiemnasta, a osoby, którą Alexis chciał przedstawić nadal nie było...
-Ej, Sanchez! Przyjdzie ten ktoś, czy nie?
Spytała.
-Przyjdzie... Ale trochę się spóźnia... Ale przyjdzie.
Powiedział patrząc w oczy brunetce. Nie dało się nie zauważyć, że się denerwuje.
-Ej, Alex... Co się dzieje?
Spytała widząc to wszystko.
-Proszę Cię tylko o jedno... Zachowuj się dobrze. Żebyś nie zrobiła czegoś, czego będziesz żałowała.
-Co?!
-Proszę Cię, obiecaj mi to.
Powiedział łapiąc za rękę brunetkę.
-Pamiętaj, że jesteś dla mnie ważna i ja nie chcę Ciebie stracić. Nie jest tak jak bym chciał, ale nie jest najgorzej. Przynajmniej jesteś przy mnie.
Mówił patrząc w oczy Diany.
-Alex... Co się dzieje?
Spytała zdziwiona. On nigdy tak się nie zachowywał. Nigdy!
-Pamiętaj o tym.
Powiedział i puścić rękę dziewczyny, po czym wypił do końca kieliszek wina.
-Idzie już.
Powiedział i wstał od stołu. Pewnym i szybkim krokiem podeszła do nich kobieta. Piękna kobieta.
-Diana, to jest Stella, Stella, to jest Diana.
Powiedział obejmując blondynkę w pasie.
Dianie aż oczy wyszły na wierzch. Nie mogła uwierzyć! Zamurowało ją kompletnie. Cóż, przynajmniej nie palnęła jakiegoś głupstwa, tak jak ona potrafiła...
Blondynka przysiadła się do ich stolika siadając między Dianą, a Alexisem. Już chyba tak zostanie, że będzie między nimi...
Siedzieli w ciszy przez dłuższy czas.
-Więc... Długo jesteście razem?
Spytał się Diana widząc zakłopotanie na twarzy Alexisa.
-Pół roku.
Odpowiedział.
-Aha.
Odpowiedziała bez entuzjazmu. Nie chciała dać tego po sobie poznać, ale ani trochę nie chciała siedzieć w towarzystwie tej dziewczyny. Tak już jest, że kogoś albo się lubi albo nie. Jej Diana nie polubiła.
Siedzieli w niezręcznej ciszy dość długo. Alexis tylko cały czas zamawiał wino.
-Diana, tak?
Spytała się Stella patrząc na brunetkę.
-Głupia lala, tak?
Powiedziała do niej Diana unosząc brwi do góry. Sama nie wiedziała, dlaczego tak powiedziała. Ale Alexis ostrzegał. Nie mów głupstw...
-Przepraszam, co?
-Oj, nie musisz mnie przepraszać, że jesteś tępą laską, jakoś mnie to nie obchodzi.
Powiedziała i wstała z krzesła.
Stella aż się zagotowała. Było widać, że ma chęć rzucić się na Dianę z pazurami. Zrobiła by to, gdyby nie Alexis.
-Nie zwracaj na nią uwagi...
Powiedział po cichu kładąc rękę na kolanie Stelli. Powiedział to tak cicho, ponieważ nie chciał, by Diana to usłyszała. Niestety, nie udało się.
-Tak, nie zwracaj na mnie uwagi. Bo nie ma po co!
Powiedziała i wyszła z restauracji.
-Głupi cep!
Mówiła do siebie pod nosem idąc w kierunku mieszkania.
Była tak zdenerwowana, tak nakręcona, że nie zwracała uwagi na nic ani na nikogo. Tylko szła i przeklinała pod nosem.
-Kretyn kompletny! Jak on mógł związać się z taką dziewczyną! Idiota nie człowiek!
Mówiła do siebie skręcając w wąską uliczkę prowadzącą do mieszkania.
Była już prawie pod domem, gdy poczuła, że wpadła na kogoś. Była tak zajęta przeklinaniem na Alexisa i tą dziewczynę, że kompletnie nie zauważyła mężczyzny na motorze.
Weszła centralnie w tył jego pojazdu.
-Ups, przepraszam. Nie chciałam.
Powiedziała łapiąc się za głowę, gdy zdała sobie sprawę, że weszła w czyiś motor.
-Nic się nie stało. Jesteś cała?
Spytał się mężczyzna.
-Nie, nie jestem cała!
Krzyknęła i poszła znów w kierunku domu. Nigdy tak się nie zachowywała. Nawet nie wiedziała, że zna tyle przekleństw i to w dwóch językach! Przeklinała i po polsku i po hiszpańsku.
Była tak zajęta układaniem wiązanek o nowej dziewczynie Alexisa, że nie zauważyła jadącego mężczyzny za nią.
-Co Cię tak zdenerwowało?
Usłyszała niski, męski głos zza swoich pleców.
-Jak on mógł mi to zrobić! Dlaczego teraz! Dlaczego teraz, jak poczułam, że może być jak dawniej! Dlaczego z nią!
Krzyczała wymachując rękami.
-Musi być skończonym idiotą, z tego co się dowiedziałem. Powiedz gdzie mieszka, a zajmę się nim.
Powiedział mężczyzna.
Przez ten cały czas ani razu na niego nie spojrzała. Była za bardzo zajęta Stellą...
-To nie jest konieczne...
Powiedziała patrząc na mężczyznę.
Wysoki brunet o brązowych oczach. Niby typ wyglądu ten sam, co każdy inny Hiszpan, ale on był całkiem inny... Wyjątkowy...
-Jestem Christian.
Powiedział wyciągając rękę w kierunki dziewczyny.
-Diana.
***
Tak się wszystko zaczyna. Każdy, kto teraz jest zakochany, kocha, zaczynał jako nieznajomy. Aż w końcu, los chciał, by te dwoje osób się poznało i truło sobie życie aż do końca. Ale truło w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Od dziś nic już nie będzie takie jak kiedyś. Od dziś nikt już nie będzie taki jak kiedyś...
*__________*
I jest następny. Zachęcam również do zobaczenia w zakładce "bohaterowie" dołączyło tam kilka nowych postaci. I pojawią się jeszcze kolejne.
Rozdział trochę krótszy od innych i bardziej poplątany, ale mi się podoba ^^ Nie to co poprzedni.
Podsumowując czekam na Wasze komentarze, mam nadzieje pozytywne :)
Jeeej o.O
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że naprawdę Alexis przyprowadzi dziewczynę i jeszcze taką głupią... Ale cóż, jego wybór.
Eloy <3 Przesłodki.
Dobrze, że tak fajnie jej się układa z Nathanem.
Plus jeszcze Christian... Pewnie nieźle namiesza :>
Czekam na następny.
Oj, tak namiesza, choć bardziej za namową Diany. Razem namieszają, ale to już sama się przekonasz ^^
UsuńDzięki za komentarz.
Rozdział świetny. Wnioskując z zachowania Diany coś może czuje do Alexisa :D We wszystkich blokach jakie czytałam Główna bohaterka zawsze od razu zakochała się w pilkarzu. Tu tak nie jest i w sumie podoba mi się to :* Ale jednak liczę, że kiedyś, kiedyś Diana będzie z Alexisem :3 Pasują do siebie. Ale zrobisz jak zechcesz a ją to z całego serca uszanuję :) Także życzę weny i do następnego! :* :3 Pisz szybko, bo się nie mogę doczekać co będzie dalej :3 :D
OdpowiedzUsuń^^. Ja też uważam, że takie zakochiwanie od razu głównej bohaterki jest beznadziejne i mało realne. Dlatego postanowiłam napisać tak, na przekór wszystkim :)
UsuńHeh, mam nadzieję, bo ja często pisze całkiem inaczej niż większość by chciała, tym razem zapewne też tak będzie.
Dziękuję bardzo, a nowy już niedługo się pojawi. Najprawdopodobniej już jutro ^^.
Bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Cudny *_*.
OdpowiedzUsuńNathan,Christian, Marc, Alexis... Sami faceci w jej otoczeniu. Dziwne, że nie może znaleźć sobie tego jedynego... Niech się w końcu zakocha, noo! :D
Ale i tak jest bardzo fajnie.
Haha, faktycznie, sporo ich kręci się wokół niej, ale Diana to taki typ, że raczej ciężko jej znaleźć tego jedynego i chyba tak zostanie...
UsuńAle jeszcze wszystko może się zmienić ^^.
rozdział jest cudowny :D już myślałam, że Diana będzie z Alexisem, a tu zupełnie inaczej :) ciekawe jaka okaże się ta jego dziewczyna i co będzie z tym Christianem ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ! :))
Lubię robić wszystko na odwrót ^^.
UsuńNiedługo się już wszystkiego dowiesz :3
Dzięki za komentarz.
Się porobiło...
OdpowiedzUsuńJak zawsze ciekawie, już nie mogę się doczekać następnego.
Pisz szybko :>
Mega! ;d
OdpowiedzUsuńA miałam już nadzieję, że Alexis będzie z Dianą, a tu taki psikus ;p
Ale chyba jeszcze nie wszystko stracone :D
Czekam na następny.
Dokładnie, wszystko może się jeszcze zdarzyć ^^.
Usuńhttp://toniesenfcbarcelona.blogspot.com/2013/08/rozdzia-15.html zapraszam do komentowania :)
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńCiekawe, z kim w końcu zwiąże się Diana... Oby to był Marc :>
Czekam na następny.
Tak, Bartra najlepszy :D
UsuńZastanowię się nad tym ^^.
Fajne :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego Christiana... Wydaje mi się, że może spooro namieszać :D
Oby pozytywnie, bo Diana i tak już za ciekawie nie ma...
Oby było dobrze :D
Czekam na następny.
Kiedyś będzie musiało być, przynajmniej powinno...
UsuńDzięki za komentarz.